zapomniałeś oczy moje usta
namiętnością płonące
jak wczorajszy dzień
po zachodzie
zapomniałeś
na wygnanie zesłałeś
krętym biegiem płynąc
w zadośćuczynieniu woli
lecz kiedy księżyc płonie
ogniwem życia
to ty w nocy jesteś
przesiąknięty namiętnością
ust nie mogąc oderwać
pocałunkiem usta parząc
jak słońce w obfitości kwiatu
nachalnie tuląc ciało
aż tchu brakuje powietrza
choć okno na oścież otwarte
mówisz zapomniałeś
to po co nocą wpadasz
w pełni uczucie topiąc
żarliwością zakochania
potrzeby miłości szukałeś
rankiem chłód zostawiając
bezgłosem nocy
wielką czystką dnia...
...czy jesteś czarnofigurowy
czy tylko demonem zła...?...