Gdy chory Bóg kichnie, raz pierwszy i ostatni,
Przestaną tykać mechaniczne zegary,
Alkoholik ostatnią wypije szklankę,
Literę, gdzieś, ktoś napisze,
Kończąc zabawę w pisanie słów.
Matka uśmiechem obdaruje syna,
Nie będzie już kolejek po świeże pieczywo,
Ostatni sex uprawiać będzie para,
A strudzona lwica dusić będzie woła,
Lecz nie zdąży go zjeść.
Uda się komuś zabić jeszcze kogoś
I niejedno dziecię narodzi się płacząc,
Niechcący prawidłowo reagując na sytuację.
Nie obudzi się już ktoś,
Na zawsze zatrzymany w śnie.
Ostatni kurs wykona autobus,
Na który ktoś ostatni raz się spieszył.
Przyzwyczajeni do jutra
Zapomnieliśmy, że ono może nie nadejść,
A bez niego i my będziemy zapomniani.
Lecz, bez niego nikogo nie będzie,
Kto mógłby zapomnieć i być zapomnianym.
Ale będzie też i pierwsza osoba, która zrozumie,
Tylko, że na chwilkę,
Że od początku, wszystko było
Tylko tyle, ile zostało do końca.