Świecące niegdyś blaskiem zwycięstwa,
Wtedy, gdy wspierany najwyższym podium,
Na silnych nogach Zwycięzca
Bił radością z wygranej,
Leżą teraz na ziemi, wraz ze swoim panem.
Zakurzone rowery wyścigowe
Powoli zamieniają się w głazy,
Na oponach bez powietrza.
Smutny był, że dwa koła
Jadące jednym śladem,
Jego śladem,
Bez zgody zamienić musiał na te,
Których różne są zdania.
Prawe i Lewe.
Bo za słodkie miał on życie.
Na biurku pełnym pożółkłych
Wycinków z gazet, i zdjęć,
Dyplomów, i zadbanych listów,
Stoi telefon o świeżo zerwanych
Niciach pajęczyn zapomnianych,
A koło niego notes,
O jednym, grubo zakreślonym numerze.
Gorzka to była herbata
Wrzącej przyjaźni
I czarnej esencji zrozumienia,
Osłodzona dwiema pojedynczymi kroplami
Słonych łez,
Którą szybko wypito.
"Halo?"
"Pomóż mi znów wygrać,
Stary Przyjacielu."
Złote, Srebrne i Brązowe Medale
Rozbłysły ostatni raz,
Wraz z nowo otrzymanym,
Ołowianym Medalem,
Wręczonym przez Zwycięzcę,
Dla Zwycięzcy.
"And the winnnnner is...!"
I gaśnie powoli
"Chammmmmpion!"
wraz z wyciekającym wspomnieniami
"Proszę Państwa!"
Ostatni Medal
"(oklaski) Dla Bohatera!"
za Wygranie z przegraniem.