około dwustu mrugnięć przed terminem
od początku inne
całkiem przeźroczyste
o nienaturalnie foremnych kształtach
z łatwością chłonęło światło
część pochłaniało a resztę
albo przepuszczało albo łamało
z taką łatwością aże dech zapierało
i zależnie od kąta czasami zamieniało
na zajączki
albo tęczę
zwłaszcza na widok ponętnej
mleczno-białej kruszynki
co działo się z tą częścią
która w jakiś niepojęty sposób
zostawała w nim i gasła
uwięziona
niektórzy mówili
że to zagadka mroczną nocą
bełkotali coś o ciemnej mocy
że z niej nic dobrego nie wyniknie
i sprawę należy jak najszybciej
naświetlić wyjaśnić
spójrzcie tylko w te jego
przejrzyste oczy
przez które nie widać końca
coś co nie ma dna
nie ma prawa istnieć!
– wołali rudzi
a że to zwiastun
nadchodzącej ciemni fotograficznej
to mrzonka
i nikomu niepotrzebne ziarnko
ale ta słodka ciemność dookoła
kiedy się zamyśli... – szeptały śnieżynki
i choć to było zupełnie niemożliwe
bladły jeszcze bardziej
koniec
znowu ugryzłem się w wargę
jak zwykle podczas jedzenia bułki
tym razem
chyba nie obejdzie się bez szycia
a na dodatek nie mam nic do picia