w oku
przymknięte
mięknie
pod ciężarem powiek
łzy kształtując
na wielkość wszechświata
wyciskając sok z planet
bawię się
istnieniem
żonglerka
skrawkami nieba
to gra taka
w której widz może posiedzieć
na skraju pragnień
tam zawsze ktoś wygrywa
porcję lodów
z czekoladą
co nieco opada
może emocja
może propaganda
a może
waniniliowy zapach
zmysł człowieka
czeka
na wypadkowość zdarzeń
taka konstrukcja gwiazd
może być obok
nie razem
to moment przebudzenia
w prozaiczności świata
którego nikt nie dotykał
oprócz światła
po którym idzie
kolejno
wywołana dusza
Bóg rozwiera ramiona
na przestrzał
depcząc jabłka
szuka ziarna
z którego wyrasta
jabłoń przemijania
została
garstka wspomnień
zaciśnięta jadem węża
za dziećmi
sprzedanymi diabłu
tęskni
kaprysem mędrca
czeka
głaszcząc
codzienność człowieka
zerkając
przez rozgarnięte chmury