01 może 02
nagle się rozmnożył
mówiąc - nie lubię ciasnoty
bo jestem wózek posiłkowy
w teraźniejszości słowo popędzę
zwłaszcza gdy lustrem lśnię
'drzewo cienia nie zabiera'
jak człowiek bierze drżąco daje
ja mam swoje pożądnie
słowo obfitością łączę i wnet kładę
w czasie oddycham pełną piersią
świeżości nie unikam wcale
nie mam zamiaru dostać zatoru do płuc
słowem w prawdzie położonym na stół
nawet małym czy dużym przejazdem
w życiu gdy nędza się sroży człowiek głupieje
a słowo nie ginie gdy w ruch jest wprawiane
choć w prawdzie oczy może zmylić
i nie smakować w kłamstwie jak dzieło jednośladowe
bo nie jest w kwadracie tylko na kołach czterech
wozem wielkim od podstawowego słowa kocham