Mlionem tąpnięć, szumem dróg
Przemija przyjaźni ja złowrogi wróg,
Przyjaźń, która tak była nam
Motylem barwnych dziecięcych lat.
Przeminą lata odejdzie w sen
Kolega, koleżanka, co przyjaciele
Zwały się, nie roń w tedy łez
Ta przyjaźń nie była warta Cię.
Zjesz beczkę soli, nie poznasz się
Co w sercu na dnie ma człowiek swym?
Lecz kiedy potrzeba przyjdzie taka
Poznasz z nieba błękitnego ptaka
To wtedy będzie prawdziwa
Przyjaźń to w tedy dowiesz się, kto
Przyjacielem prawdziwy jest, bo nie
Nie ten, co tak się zwie
Lecz ten, który mimo burzy, wichru
Przy Tobie oddany trwa jak ziemia
Matka przy dziecku swym ten
Miano przyjaciela prawdziwe ma.