bez słów spojrzenia
są cud balsamem
i herbicydem"
od dnia kiedy stałaś
przy zbiegu ulic Modrej z Kołłątaja
w lodówce wciąż chłodzi się wino
A oczy me wołają
jak koźlę młode
gdy je zarzynają
wiem
wiem że nie łatwo
jest przypiąć łątkę
i zrobić/ dziecko
za żonę biorąc w ramiona sąsiadkę
/ wyluzz…
odkąd odeszłaś
do miejsc których nie znam
bo w nich nie bywam…
stałem się cieniem
siebie
a`priori
/…i zaprzestałaś na mnie się wyżywać
srogim spojrzeniem/
chodzę samotnie
nocą po osiedlu
i nie znajduję
choć tak pragnę guza
pisać przestanę wiersze na portalach
zacznę na murach chwdp drapać
i na komendę jak wściekły pies szczekać
to może wtedy
spróbujesz mnie złapać
wyznań wysłuchać/ & spisać zeznania /
brązowooka
w butach na podkuwkach
z pałą u pasa i błyskiem bransolet
skuj mnie blond kitą
drobino-platinium
zamknij w areszcie na czterdzieści osiem
i katuj
a pale nie współczuj o
ostra
kruszyno wśród pryczy pieleszy…