Siedząc przy oknie spoglądam w dal,
Będąc zaciekawiony co przyniesie dzień nowy,
Czy będzie jak dzień pochmurny, czy radosny bal.
Słodka jest miłość gdy słońce świeci,
Wszystko jaśnieje promienieje radością,
Wiosną słowik wysoko śpiewając, nęci,
Nawet w pochmurne dni pokonuje złość miłością.
Czemu człowiek jest tak okrutny,
Zadąsany, w mrocznym świecie osaczony,
W swojej złości zazdrością obciążony, butny,
W okropności mieliźnie osadzony.
Czy ludzie potrafią wybaczać i kochać,
Może zapomnieli do czego są stworzeni,
Zapomnieli o miłości, otuleni w złość potrafią szlochać,
Niosąc swój ciężar życia, żyją zmartwieni.
Czy przyjdzie taki dzień, kiedy znów zakwitnie wiosną,
I życie się odmieni, odwzajemniając radością, szczerym uśmiechem,
Zapłonie serce czułym kochaniem, wzajemną miłością,
Zaśpiewa hymn radości, niosąc radość w dal głośnym echem.
Dal, okropną, chłodną siną dal,
Patrząc na cudzą kieszeń, cuchnącą złością szmal,
Po co to wszystko człowiekowi jest potrzebne,
Prowadzić życie okropne, okrutne i haniebne,
Czyżby pochłonęła Go sina dal,
I okrutny haniebny śmierdzący szmal?
Gdzie swą miłość pozostawił,
Którą cenił, szanował, a może się tylko nią bawił,
O sumieniu zapomniał, uczciwość swą splamił,
Żądzą kasy, okrucieństwem i hańbą serce swe tą przykrywką omamił,
A życie toczy się dalej,
………………………………. dalej,
…………………… i dalej ……………… .