Pod zamkniętymi powiekami
nie rodzą się sny.
Czekam.
Godzina późna.
Szalone myśli zlatują
jak ćmy.
Księżyc zagląda poprzez rolety.
Kładzie na ścianie swoje tapety.
Cisza tak głośna,
że aż nieznośna.
Męczy bezsenność.
Rozrywam ciemność czekaniem...
Przyszedł.
Czwarta nad ranem.