a pokuliły – niczym starcze wierzby.
Nie, że przygniotły przedeptane lata
i liczne wiosny.
Zebrały może zbyt wiele niespełnień
i prztyczki nosa im utarły nieco.
Marzenia stare – siwe emerytki -
ubóstwem świecą,
Gdy nie ma środków, by zaparzyć ziółek -
w portfelach marzeń brzęczą śmiechem drobne.
I choć w starości swojej nadal piękne,
lecz niewygodne.
W akt notarialny wpiszmy dożywocie,
bo nie ma rady – bo mus je dochować.
Niech brzmią bajami na przypieckach - godnie,
dopóki człowiek
może przytulić i nie cofnie ręki
od tych nestorek z lekka zdziecinniałych.
Wrośniętych w życie na złe i na dobre,
w uczuciach stałych.