i nic nie robisz i nic nie czynisz.
W tej kolejnej lekcji, odrobionej mymi łzami,
w ciszy mnie nauczasz i dalej nic nie robisz …….. .........dalej nic nie czynisz.
Ty dobrze wiesz…….. niedoskonałości ja pełen,
jak wierzba płacząca chcę dźwignąć te liście.
Na Boga, Boże jedyny! Ta lekcja już zakończona !
Utraciłem ją w gorzkim cynamonie słów, więc pozwól pachnieć nim znowu, nie będę już go smakował. Cierpieniem mnie karmisz, bym w końcu zrozumiał,
nieszczęściem bym wszystko doceniał, ubóstwem bym był wrażliwszy.
To nie dzwonek na przerwę, egzamin zaliczony!
Jak słońce , które żegna dzień, ja proszę już nie próbuj mnie więcej.
Tak życiem odarty z kory, teraz już prawdziwy, lecz na granicy szaleństwa
……… czekam , pełen niepokoju, niech w końcu pojawi się tęcza.
Pokazałeś mi tak wiele, bez słów i w totalnej ciszy.
Utraciłem to czego bardzo pragnąłem a w zamian dostałem czego inni nie mają.
Proszę spójrz w moje oczy zmęczone, pytam Ciebie ………… co dalej?