po obłokach snujących smugi
jak zanucić o przepychu brzasku
co otwiera mi drzwi
a muzyka szemrze do ucha
nie ściszona śpiewna natchniona
dotyka z lubością ukojenie brzmieniem
kołysze błogo dźwiękiem podszeptów anielskich
grać delikatnie w struny musnąć by nie spłoszyć
najcichszych szmerów płynących melodii
nie ma słów mimo to to mówi
nocami szepcze sonatą księżycową
sny usypia trelem słowika
serce słodyczą pieści najczulszym drgnieniem