a wzniesie się kurz
dawno osiadły
na babcinej zastawie
tumany pyłu zaatakują
bogu ducha winne meble
stojące w tym pokoju
od wielu już dat
w zatrzaśniętej wspomnieniami
izbie na prawo od drzwi
wnika stęchłe powietrze
nie wietrzonych lat
ściany pokryte pleśnią
zacerowane gdzieniegdzie
nicią pajęczych tchórzy
przemijających krat
zabrudzone okno
wybite tu i tam
stoi na straży snów
niczym zatrwożony kat
samotny dom na wzgórzu
zapadnięty ciężarem dnia
a w niej przeźroczyste
istoty z trumiennych chat