niespecjalnie się tym przejmując
świat się przecież nie zawalił
piekło się nie rozstąpiło
tylko to uczucie pustki
prawie niezauważalne
gdzieś po drodze Cię wyrzuciłem
do kosza jak zepsute zabawki
ciesząc się nowymi świecidełkami
bo o to chyba chodzi
aby cieszyć się z drobnostek
to nic że bezwartościowych
gdzieś po drodze się Ciebie wyparłem
a ty kroczysz za mną niezauważenie
a może to ja Cię po prostu nie dostrzegam
lub dostrzec nie chcę
w końcu Cię nie ma - nie istniejesz
tak wmawiają nam ludzie ze szkiełek
choć wygodniej jest Cię nie odwiedzać
żyć w przekonaniu że niczego dać mi nie możesz
czuję Twoją nieobecność a może moją
ukrzyżuję się wraz Tobą w ten piątek
lecz nie odważę się prosić o wybaczenie
ukrzyżuję sam siebie na wieczność
by w niedzielę nie zmartwychwstać