Mieszkają w głowie.
Rozhulane.
Roześmiane.
Smutne.
Zamyślone.
Długie.
Krótkie.
Zakręcone.
Jest ich bez liku.
Gnieżdżą się jak dzieci
w ciasnym pokoiku.
Czasem, gdy czasu mam troszeczkę.
Siadam nad pustą kartką papieru.
Tak pojawiają się w słowa ubrane.
A to ci magia jest dopiero.
I każdy może je zobaczyć.
I nawet dotknąć każdy może.
Poczuć.
Powąchać.
Posmakować.
A każdy w innym jest kolorze.
I niech ich będzie jak najwięcej.
By nasze światy wciąż istniały.
I zadziwiały swoim wnętrzem.
Tym co w nas brzydkie i co piękne.