Z ciężkim oddechem się modliłem.
Od zimna drżała mi szczęka.
Ze łzami w oczach patrzyłem na ołtarz.
Wszystkie chwile mi przeleciały w błyskawicznym tempie przed oczami.
Kruszący się śnieg pod moimi butami trzeszczał i dodawał otuchy.
Samotność, to złe uczucie. Niespodziewanie mi głos zmienia ton.
Dobrzi ludzie odchodzą, i nigdy nie powrócą, chwile także.
Bo tak już jest.