„Ma skorupka taka lśniąca!
Zrobią ze mnie dziś pisankę
Lub wydmuszkę, lub kraszankę…
Gdy przybiorę się w kolorki,
Pewnie pójdę do święconki!
Prezentując swe walory,
Będę dumnie zdobić stoły…”
Zając dosyć miał przechwałek,
Więc wyciągnął z szafki wałek -
Już miał jajku sprawić lanie,
Lecz wysunął zapytanie:
„Reszta jajek grzecznie czeka
Na półeczce koło mleka.
Czemu się osobno snujesz
I bezczelnie popisujesz?!”
Jajko chwilę podumało
I tak mu odpowiedziało:
„One z chowu klatkowego,
Więc je spotka coś gorszego!
Gospodyni, która czyha,
Chce je dodać do sernika
Lub pokroić w równą kratkę
I przerobić na sałatkę.
Ja jestem zbyt urodziwe,
By wędrować pod wędlinę!”
Zając, nieco rozzłoszczony,
Odszedł do zajęczej żony.
Wkrótce znowu sobie kica,
A na stole…jajecznica!
Dostrzegł też, że jest w niej całe
Jajko wielce przemądrzałe!
Nie pomogła mu uroda…
Jakoś wcale mi nie szkoda.