tamtego popołudnia
każdy chciał zobaczyć własny pogrzeb
pod chmurką
gorące słowa zaklinały zimne spojrzenia
w naturalny młody duchem śpiew
koniczyna niezdeptana chroniła bose stopy
a nagie anielskie ciała
były tego dnia
odrażające
anioły bez skrzydeł
opadały na ziemię
każdemu wolno wyjść z siebie
nie każdemu jednak
wolno na to patrzeć