Istnieje droga, lecz nie widać śladu wozu ani konia.
Zbiegające się ze sobą wąwozy — ciężko śledzić ich zakręty,
Bezładnie pomieszane skały — niewiarygodnie surowe.
Tysiące traw pochylają się pod ciężarem rosy,
Porośnięte sosnami wzgórze szemrze na wietrze.
I jeszcze zgubiłem skrót wiodący do domu,
Ciało zapytuje cień: jak za mną nadążasz?
HAN SHAN
tłum. Andrzej Osiński