przenoszą tylko moją twarz
jako znak rozpoznawczy
na wypadek kontroli
rozprawię się z nimi zaraz
nie zapukam cichutko do drzwi
wyłamię je razem z zawiasami
wpadając z hukiem do tej kryjówki
ukrytej gdzieś na wysokościach
podświadomości zmysłowej
popatrzę każdemu z osobna
prosto w zaśnione ślepce
kopnę w tyłek na szczęście
i rozkażę na nowo czynić
senne seanse w mej głowie