do tego czego nie zrobił
to nic że napiętnowane
krzywym spojrzeniem
przez ogół
z marmuru wielbi boginię
ulega zwykłej dziewczynie
żeni się ze śmiertelną
potem
wyprawia tęsknotę
ubiera szalik w błękity
łzawi wzdycha i jęczy
w niedzielny wieczór lipy
gdy kwitną
jak on się męczy