nektarem żywota dłonie chłodne splatając
sercem gorętszym jak słońce ogniskiem jednym
zanim opuścimy ziemi wakacyjny raj
bez słabości to i gwałtu romantyczne takie
kiedy na płachcie czerwieni widzę oczy niebieskie
w słodkim pocałunku serce tęczą płonące
które wciąż wraca pod spojrzenia kopułki
mówisz w urojenie uciekam szukając odbicia
upalności tam gdzie wzrok nie sięga
w próżnym czekaniu płomieni rozgrzanych
jak bukiet róż herbacianych na ciebie czeka
niczym Ars poetica mogę być dla ciebie
Szekspirem z zastrzeżeniem na słowa trzy
więc legnij w swoich betach i śpij słodko śpij
ja popływam przed siebie srebrną melodią fal
szumem wiatru bez żadnego starania
z samego rana po leśnej glebie wilgotnej łące
w pobliżu jezior pasa nadmorskiego
a ty śpij,śpij po śmierci ja też się wyśpię
równomiernie człowieka jak nie przerobisz
na olej też nie każdy len co szybko dojrzewa
gdy pola w słodkim śnie będą jak ty w pościeli swej
wciąż upity i wyziębiony myślą...kochana...
...ach jakie to romantyczne
szkoda iż nie dla wszystkich
kiedy lubię suszenie lnu
w luźnych kapturach
a ty Lancelotem nie jesteś
też nigdy nim nie byłeś...