agrestowe myśli chłonne
tulę to co mieć nie mogę.
Choć teraz ja jestem z kamienia.
I nawet tej czerni uroki...
W mych strunach serca nic nie zmienią
Gdy się przykryło wszystko zmrokiem...
Złocista gwiazda święci na niebie
maluje oczy na ciemnym tle
zaklęte miasto,
za oknem noc...
niepoukładnane myśli
i senny wzrok
czas każe iść spać.
Bezsenność mnie dobija, oczy, ręce, szyja...
tak pragną snu a on nie przychodzi już
niepowodzenie goni porażkę
kiedy ja wreszcie zasnę?!
Nie wiem czy mi wystarczy sił
na te kolejne samotne dni
Za oknem deszcz w sercu żal
skąd ja go mam??
Szary dzień budzi się szara noc kończy dzień
zgniła zieleń otula mnie...
Chore ciało chora dusza
w miejscu się poruszam...
Może jedna noc może dwie
Prześpię się przejdzie gniew.
Gniew na tą bezczynność...
Na to zmartwienie wieczne zmęczenie
Cóż mi z tego myślenia?
Nie oczyści mi to sumienia
Bezsens w każdej tej myśli
Może znów coś mi się przyśni... Dobranoc. ;)