w ziemi ryję szukając żelaza
do wytwarzania niezbędnej krwi
bo cyc twój małowartościowy był
po którym bladość skóry straszy
jak bojaźliwy sen jak pola późną jesienią
tak jeszcze dzisiaj też jutro
dalej cukier w wodzie rozpuszczaj
byś apetyczna była trwała
z przyrodniego okrucieństwa
nie uderzę ciebie między oczy
gdyż oszołomiona już sama jesteś
zeskorupiała...