idę
coraz to wolniej
pęd
to już przeszłość
rozpędem z górki
wciąż jeszcze pchany
nie mogę stanąć
gdzieś tam czekają
ogień i dołek
czas plecie linę
z tego co było jest i będzie
jej koniec płonie
a kiedy ogień podejdzie do mnie
i mnie obejmie
jako ten kołek ulecieć z dymem wolę
niż dołek