nie znajduje ucieczki przed lękami
patrzę w przyszłość... w moją
widzę tylko powieki, tylko ich sięgam
nie samobójstwo, nie szał jakiś, opętanie
lecz tylko rzeczywistość szeroko pojętą dostrzegać zaczynam
i nie skrzydła anielskie chcę malować
nie jakieś gorzkie żale grać
chcę żyć wolnym, by żyć dla siebie
i nie emo, gejostwo, nie subkultura żadna
lecz ja z krwi i kości naśladować chcę siebie
by być wyjątkiem dla manifestu
nie, nie zrozumiesz, nie pojmiesz nawet
musiałbyś ogłuchnąć by mój krzyk usłyszeć
nie zmądrzeć lecz zgłupieć
wyciągnij palec ku niebu
niech trafi cię, co i mnie trafiło
opadnie kurtyna, widownia odejdzie
wtedy zostaniesz oglądając swe życie
z bezpiecznej czerwieni krzesła w teatrze.
Ogłuszy cię krzyk ciszy i pojmiesz wreszcie
sam sobie królem, poddanym sam sobie