a Ty stoisz wciąż przede mną
tak obojętnie jak narcyz na wietrze
i mówisz mi jak bardzo drogi
był ten czas , gdy ja pozostawałam
światu nieznana
Gdy mróz wzorami na szybie
zwiastował rychłą śmierć
Jestem czarownicą z trzęsawisk
moim domem chata w głębi lasu
jestem inna tak bardzo inna
jestem różą czerwoną usychającą
z miłości
Jestem aniołem ach aniołem ciemności
Panie mój panie gdzie pospadały
wszystkie gwiazdy ?
gdzie światło zgasło czyniąc ziemię
wrogą celą spragnionych życia?
ufałam niebu lecz mrok je przesłonił
zbłądziłąm samotnie upadłam
na miękki mech , na liście tak suche
na ostatnie oznaki życia-tak niepewne tak kruche
A ja płaczę i płaczę
a Ty wciąż obojętny na moje łzy pozostajesz
wycieram je w rękaw , Ty podchodzisz ja wstaję
oczami tak chłodnymi w moje oczy patrzysz
toczy się walka , walczą dwa światy
w arktycznym błękicie złota zieleń zakwitła
Twoja twarz tak obojętna do uśmiechu nie przywykła
Z głuchym stukotem serce ostatnie tchnienie
oddaje , na rzęsach z mgły przejrzysta rosa ostaje
wzrokiem niewidzącym martwy świat ogląda
umarła za życia istota kochająca
w dłoniach skostniałych ognień wskrzesiła
uzyskała przebaczenie anioła opuściła
samotnie przemierza kręte drogi do nieba
brak jej Stróża - anioła i przyjeciela
Jest to jeden z moich pierwszych wierszy. Napisałam go dawno temu , tak więc nie jest on "poukładany i zrozumiały" dla wszystkich. :)