na brązowym dywanie
pod diamentowym szpalerem
przez który słońce uśmiech śle
szelestem barwnych liści
ostatnią kruchość słów wyciąga
od tych monotonnych
od tych co łaszą się do stóp
a ona w sobie sama piękna
sama w malowniczą grotę
wchodzi gdzie tęczą płonie
światłem malowniczym
też słowik już dla niej nie śpiewa
tylko wróbelek szuka sikoreczki
by lśniącą miłością dla oczu była
złocistym rajem dla duszy
też i ona jest urocza -diamentowa
cudowna jak kwiat herbacianej róży
co przypomina smak lata
tylko w doczesnym przemijaniu
ta pani najpiękniejsza
jest pełna piękności - ta pani
w bogatej soczystości
i w spojrzeniu dojrzała
zakochanie wciąż ponagla
bo tylko ona jest dla oczu
i dla duszy diamentowa
dlatego diamentem zwie się
ta pani...jesień...