czuję w tobie ziarno wroga
bez kaprysów i dąsania
wyskocz z butów i ubrania
by uchronić cię od śmierci
muszę przyssać się do piersi
straszne zło w nich zamieszkało
i zadręcza twoje ciało
potem zejdę trochę niżej
czule pępek ci wyliżę
zło nie lubi tej praktyki
wie jak wredne są języki
gdy gorąca będziesz cała
tak że dusza będzie łkała
wtedy język w bój wypuszczę
żeby zdobył pandor-puszkę
kiedy już rozpęta burzę
to kropidło w niej zanurzę
i rozbujam srebrne dzwony
żeby przegnać precz demony
potem jeszcze je prześwięcę
przytulając cię w udręce
byśmy razem doszli chwili
w której niebo bram uchyli
więc się pozbądź tej sukienki
by uchronić cię od męki
egzorcyzmy czas odprawić
jeśli pragniesz duszę zbawić