przepływającym przez serce jak rzeka
zauroczony błękitem
i dzikim zapachem namiętności
dałem się porwać nurtowi
wessany przez wir tonąłem
w przepastnych głębinach szaleństwa
poddałem się potędze natury
kapryśnej i nieujarzmionej
z rozkoszą penetrując niezbadane głębiny
oślepiony uczuciem uwierzyłem
w niepokalane poczęcie
teraz jak łazarz czekam na wskrzeszenie
w miłości i zazdrości
nie ma miejsca na rozsądek
przeszłość staje się teraźniejszością
ból nie pyta o daty