ideału
szkoda
do kropel rtęci
nie że podobne
podobnie zniknęło
piękna nieznajoma
mignęła
zapadła
nie ustrzegłem ognia
żałuję
wygasło
choć tli się jeszcze
dym łez
już nie toczy
świeca ożywa
płomienia drżeniem
niepokój spala
gasną pragnienia
szczęścia minione
na nowo wskrzesza
kolorem słońca
zegar zatańczył
w dymie pogodnym
strumieniu modrym
w czasie zamieszał
wzrok pod powieką
barwi czerwienią
dawne obrazy
zegar wciąż bije
gdy płomień gaśnie...
(...knot się wypalił to dusza świecy
bez niego świeca jest martwa)