[… podali jej błękitną chemię
teraz drzemie
zanim lek
wejdzie w krew…]
Siostry z wyboru nadają na tych samych falach, na których płynę. Choć "płynę” to słowo na wyrost, na jutro, na przyszłość. Siostry pomagają wiązać tratwę i śmieją się, kiedy palce wplątuję w liny - niezdarnie i wbrew logice.
[... opowiadała o jego "świętej pamięci…”
i o tym jak życie, wbrew, ją nęci …]
Siostry z wyboru starzeją się ze mną, gdy czas hartuje ducha, a DNA wystawia rachunki, szarpie papiery dłużne. Materia wchodzi w toksyczne mariaże z linią życia.
[ … tak bała się że przyjdzie wspak
tak śmiała się, bo gdyby…, a tak...!
i śmiała się, ze gościec
dobrze czuje się w kościach…]
Kiedy lina napręża się, siostry z wyboru luzują, podśpiewując: eeee-tam. Chwytam nutę i skanduję z nimi siostrzane pocieszanki. Lina wygina się w uśmiech.
[ … kroplówka kapie rytmicznie
na parapecie słonko w doniczce
na drzewie sroki
walczą o pokój …]
Siostry z wyboru nie mają wyboru - wrastają we mnie korzeniami i drzewo niegenealogiczne rośnie. A ja czuję się taka mała, z perspektywy gałęzi. Spoglądam w niebo - gwiazdy zrzucają srebro - wprost w koronę.
A moje siostry z wyboru hodują złote serca i ciepłe dłonie.