za pieszczotą świerków buków srebrnym głosem
za ciszy oddechem gdy w świetle poranka
przysiada pod dębem po burzy zmęczona
za radosnym śpiewem szarego skowronka
który się rozlega pod błękitnym niebem
tęsknię za tą chwilą gdy na głos dzięcioła
odpowiada skrzekiem sroka przebudzona
gdy sarna spogląda smutno na intruza
gdy jelonek różki spod ściółki wynurza
za spokojnym tchnieniem dziewiczego lasu
gdzie życie się toczy jak za dawnych czasów
gdzie zazula kuka lis wraca do nory
a zapach konwalii umila wieczory