Zniszczyły go choroby, górski wiatr i kwaśne deszcze.
Płaczą świerszcze,
Umierają owoce i kwiaty.
Złota nić, którą wyławiałem karasie ze stawu wspomnień,
Chwieje się nadwątlona.
Zaraz pęknie z tępym hukiem..
Nie zostawi żadnego śladu.
Prócz krwi na policzkach
A moje nozdrza będą znów jałowe…