dość nagle, w połowie naszej wspólnej drogi
choć nie czekały na nas żadne ścieżki nowe
to każde przecież w inne poszło strony
przerwawszy romantyczny marsz wzajemny
po paru ładnych latach patrzenia sobie w oczy
zamknęłaś mi powieki, szepcząc: „trud daremny”
i nic Ci nie odparłem, bo mnie brało na wymioty
błogi to świat, w którym... rozeszliśmy się
zgodnie z planem, gdy każde z nas miało już dosyć
świat, w którym jedno dywagować może
co robi drugie w środku nocy