- taki się urodziłem, kochanie.
Jedni ludzie wierzą w Boga,
inni we własne szczęście,
a mi jest dana, dziewczyno,
ta jedyna prawdziwa wiara.
Wiara w przygodę dwojga terrorystów,
w przygodę, w której każde piekło
jest jak byle kurnik, gdy podłożymy tam naszą bombę
a każde niebo jest jak Titanic,który topi się z gracją
w oceanie naszego spokoju
Przygodę, w której każdy drobny gest
równa się największemu grzechowi,
a każda straszna nędza
może okazać się błogosławieństwem.
Gdy patrzę w twoje słodkie oczy,
widzę głęboką otchłań przyszłości.
Czy wiesz, jaka to satysfakcja,
gdy na dnie tej otchłani
widzę miliardy barw, o które mi chodzi?
Pozwól mi być twoim osobistym kameleonem,
którego krew toczy entuzjazm,
a którego skóra
wchłonie te wszystkie przyszłe barwy -
- tak, jak oko kamery,
które bez jednego mrugnięcia
pochłonie niedługo całe nasze życie.
Tak, kochanie
jestem twoim gadem,
który będzie na Ciebie polował
z wywieszonym ozorem
i cholernie dobrą duszą
podaną Ci na srebrnej tacy.
Wierzę w przeznaczenie.
Wierzę, że w tym ludzkim zoo
pisana jest nam jedna i ta sama
prześliczna klatka.
Niektórzy z nich będą nas karmić,
niektórzy będą się śmiać
i wytykać nas palcami,
ale zaufaj mi, skarbie:
my sami sobą wyżywimy się tak,
że potem śmiać się będziemy do rozpuku
z naszych wzdętych jak piłki
i ciągle jeszcze łakomych serc.
Ty i ja, skarbie
stanowimy jeden gatunek
dla tej samej stworzony klatki.
Zamknijmy się w niej od środka
i nie wpuszczajmy tam nikogo.
Pożerajmy się nawzajem
na oczach tych, którzy zapłacili za bilety,
by przy nas na chwilę zapomnieć
o własnym głodzie.
Wiesz, kochanie
jesteś najpiękniejszym zwierzątkiem
w całej tej uporządkowanej dżungli.