lecz na mych wyobrażeniach .
Nie chciałam wierzyć,
że można nie czuć,
nie przywiązywać się,
nie gubić prawdy w marzeniach.
I kiedy dowody były jasne,
brałam prochy żeby zasnąć,
abyś obudził mnie nazywając
swoją niezapominajką ..
Wtedy zginęłam w swych zwątpieniach ..
i bałam się cokolwiek zmieniać,
nie chciałam tracić
lecz doceniać .
Choć nie dostawałam wiele,
nigdy nie byłeś przyjacielem ..
wpierw arcywrogiem,
nagim pragnieniem,
a później Bogiem..
Nie chciałam spać ,
nie kochałam się w snach,
wiec, ku*wa mać,
czemu tonę we łzach ?
Czemu zimno
i czemu nie miewam wyobrażeń ?
Czemu północ wybiła na pieprzonym zegarze
właśnie wtedy, gdy byłeś o krok od słabości
i miałam w dłoniach to,
czego Ona mogłaby mi zazdrościć ?
Czemu śniłam zamiast ocenić wroga ?
Zamiast namierzyć cel,
odliczyć do trzech,
wykonać. .
Czemu teraz muszę spać
by zapomnieć o tych nocach ?
Czemu mogę tylko śnić
o Twych błękitnie mętnych oczach ?