Nie wiedziałem co się stanie
Pierwsze chwile, przytulenie, twoja dłoń i moja razem
To nie była zwykła randka jakich przecież było wiele
Różę Ci przyniosłem śliczną
Jednak Ty piękniejsza byłaś
Kawiarenka, spacer, słowa
Zapach Twój hipnotyzował
Wiele kobiet w życiu znałem
Lecz co Ty mówiłaś do mnie
Nigdy wcześniej nie słyszałem
Piękna mądra ta dziewczyna
(taka myśl przemknęła nieśmiało)
Zmysły eksplodowały przez Ciebie zdetonowane
Ja pragnąłem Ciebie drżąc cały od środka
Ty też niby spokojna lecz dziwnie byłaś wiotka
Stało się. Chcieliśmy jednego
Lecz Ty milczałaś jak dama
Ciała spragnione odnalazły się bez słów
Umysły otumanione kokainą namiętności skapitulowały
Zrozumiałem cud stworzenia
Ujrzałem go
Poczułem
Usta posłusznie podążyły za językiem
Przywarły zachłannie
Smak Twej wilgoci oszołomił
Był jak rajski dar
Ambrozja
A ty byłaś Boginią
Moją Boginią
Boginią miłości
Zachłanne podniecenie rozchylonych ud wabiło
Twoje usta odnalazły moją męskość
A potem ja, te drugie, niesamowite, delikatne, jakich nie znałem
Zamknęły się wokół stwardniałej rzeczywistości zachłannie wysysając spełnienie
Przytuleni z szeroko zamkniętymi oczami
Spoglądaliśmy z nadzieją w przyszłość
Przed nami była miłość
Przed nami było szczęście
Przed nami było wszystko
Było…
Kochanie „było” to straszne słowo
Teraz Ty losu tasujesz karty więc nie pozwól na czas przeszły
Proszę moja miłości
Błagam…
Nie pozwól na zwycięstwo nicości