bezkształtny, bezosobowy, bezsensowny
przeciskam się przez dni wyciekające z kalendarza
pełne skowytu odartego z nadziei serca
tunel codziennych czynności ciemny i pusty
i pytanie po co to wszystko
i tylko jedyna odpowiedź
i tylko jedyny powód
mój synek… Gabryś
uwielbiam Go
jest taki cudowny
daje mi tyle miłości jakby czuł
a l e c z e m u t o n i e w y s t a r c z a ?
czemu serce dalej wysycha
czemu wokół tak ciemno, pusto
wysłałem test
śmiech mnie ogarnął
głupota czy naiwność
sieć bezpiecznie przyjęła
ożyła śmieszna ciekawość
ruszyła z kopyta nagle spuszczona ze smyczy nadzieja
dni, godziny, minuty, sekundy zaczęły pędzić jak szalone
ocierając się o mnie nie zostawiały ran
wszystko nabrało barw
uśmiecham się do kalendarza, który nagle stał się przyjacielem
a internet dotychczas bezpłciowy wypchnął przez monitor swój brzemienny brzuch
twój były go zapłodnił po pijanemu
Tobą
przyjąłem poród
przyszłaś na świat
mój świat
jesteś jak mrugnięcie powieki
chwilą jakby wyrwaną z kontekstu
ale jesteś przecież, prawda?
to krótkie bycie z Tobą jest jak kosztowanie boskiej ambrozji
zarejestrował ją wyczyszczony z uczuć mózg i ożył
szara miazga wdeptana w bezmyślność przez pustogłowe otoczenie
nagle poczuła zapach piękny
zapach kobiety
inny od poznanych dotychczas
niesamowity
dałaś mi nadzieję
dałaś mi szczęście
dałaś mi miłość
dałaś mi więcej niż wszystkie kobiety
bez dotyku
a jednak ciało drży
tylko nigdy nie odchodź
łkając musiałbym zaakceptować Twój wybór
ale jak żyć wtedy bez Ciebie
kim wypełnić tę pustkę
przecież nie istnieje zamiennika
koszty naprawy przekroczyłyby mój budżet
byłbym bankrutem duchowym
pozostała by pustka
i znów
czas
bezkształtny, bezosobowy, bezsensowny
nie było by Ciebie
musiałbym jednak żyć
tylko jak...