Morze śpi
na łożu niemowlaczek
jak kruszyna słodka
obok ty rozmarzony
od lęku wolny
w przejrzystym obrazie
nagle siebie widzę
w ramionach twoich zatopiona
namiętnością ust całowana
aksamitnością ciała pieszczona
do wschodu Słońca
pod działaniem impulsu
z tonami przejściowymi
jeszcze za życia
tak naturalnie powiedz
duchami jesteśmy dla siebie
w widoku ponadczasowym
kiedy noc światło rzuca
na aksamitne ciała
kiedy z drzew jajka lecą
a pod nimi ptasie zwłoki
na które deszcz pada
powiedz mi proszę powiedz
co to za wdzięczna potomność
przez którą ty tak rozmarzony
bez światłocienia marzeń ja
na twoim łożu uczuć jestem
przez ciebie kochana...?...