ale równie słodziutka
lubiła dla zabawy
wbiegać do morskiej trawy
w niej się zaszywała
po chwila wracała
cała uśmiechnięta
miętą przesiąknięta
kiedyś nie wróciła
a było to wtedy
kiedy jakieś zgredy
trawę zapaliły
dym pociągnął w noc
jakiś w kratę koc
z ognia ocalał
wielką dziurę miał
czarna była
mocarny ryk
i cichy syk
roznosiła
rosą traw
myła twarz
w szyję brzdęk
wzbudził lęk
z ust
gro
ślin
u
pa
dło
do
pu
dła
u
jej
stóp
za
la
na
le
ży
w trup
w jej dzióbku powiewa gałązka oliwna