pośród zieleni jest małe
mniejsze niż jarzębina
lecz się czerwieni
najgorętrzym blaskiem
tylko na ustach ma
goryczy smak
nie wiem dlaczego
może w blasku slońca
podarujesz miłości czar
słodyczy zapach
owocu dojrzałego
a nie cierpkość
wykwintnego stylu
chcę byś w życiu
nie na pokaz
owocem uwodzicielskim
a strawnością owocu był
bym mogła cię zjeść
lub upić się jak dzikim winem
nie chcę już oczu zachwycać
ozdobnością twoją
tak późną tego roku
mieć kwaskowatą minę
kiedy usta moje słodsze
lecz się jeszcze uśmiechnę
kozła trójkątnego nie mam
drabiny by cię zerwać
lekko ukręcić z ogonkiem
bo wiem kiedy czas przyjdzie
sam oderwiesz się od pędu
i wtedy może strawię
owoc twój...