pełnym skrzydeł
kołysanki szum
z liści plam
deszcz omywa
szybę dnia
schlapaną tęczowo
miliardami zmarszczek
pobrużdżona
skuliła się
ziemia zawstydzona
której nagość
kryją tylko
kamienne zwiastuny
snu nadchodzącego
w pierś wgniecione
w niebie gdzieś
chmury drą
na pierze