taką zimną a jednak upalną
malowała purpurą serca
potem była szczęścia iskierka
później płomień tak piękny złoty
i kasztan jak rude klejnoty
jak deszcz z uśmiechem pełne wdzięku
zachęcały by wziąć je do ręki
i z nadzieją do kieszeni schować
szepcząc cicho do miłości prowadź
pamiętam oczy jak słońce
pełne ciepła z wyzwaniem patrzące
rozbiegane a jednak spokojne
jak strumienie jak kwiaty polne
pamiętam to była jesień
nie maj nie czerwiec nie wrzesień
lecz listopad który często płacze
ale wtedy było inaczej