a tu śnieżkiem pruszy
woda z rynien leci
jak po deszczu
ulice mokre
lecz nie na uśmiech
gdzie pod śnieżnodiamentowym Niebem
różowe obłoczki błyszczą jak usta
i jak klejnoty oczy lśnią
dnia dotlenianiem
tylko na polach i łąkach
pierzynkę zima ściele
mówiąc mój kwiat ciepło ma
i pięknie tak cudownie
wieczór w błękit wpada
gdzie romantyczność
większą ciepła skalę ma
niż człowiek przed samym sobą
palić musi lub nie
ukrwione serca ma
niespodzianę ...