przede mną
nudne pola
szarość w sobie mają
swoją utratę czasu
drzewa nagością straszą
jak biedni ludzie skarb tracą
w której dusza czarna umiera
wytworem jednej chwili
w bezrtoskim obliczu jest tylko wiatr
co wciąż przestrzeń dla siebie ma
Słońca większy uśmiech gwiazd
otchłań świeżą i prostą
kiedy ta groza w oczy gryzie
jak gryzie ciało wsza - mówiąc
wszyscy jesteśmy przeznaczeniem
niczym sosnowy las w uśmiechu losu
i łzach co przemijanie niesie
cichutko tak przytulnie
myśli sobie płyną
na czas przeznaczenia
czas jesieni