przed upadkiem gniewem nienawiścią
gdzie jesteś kiedy cię potrzebuję
pewnie popijasz boskie wino
a siwe skronie już zapomniały
o dziurawych kładkach
gdy w raju liście opadły z drzew
grzejesz stare kości przy kominku
kiedyś byłeś blisko
słyszałem łopot twoich skrzydeł
dzisiaj tylko płacz
kiedy owoc został zerwany odszedłeś
zostawiając mnie z bagażem
nie narzekam miałeś prawo
lecz piwo we dwoje lepiej smakuje
więc rozłóż zdrętwiałe skrzydła
rusz swój zgrzybiały tyłek
i pomóż mi odnaleźć świat
sprzed apokalipsy