Rosło tak wraz z wysokością,
Tak to On to Bóg z Ciebie drwi,
Piętnuje Cię swoją złością.
Zabłysnął jaśniej niż zwykle,
Rozgrzał się mocniej na chwilę,
Czemu odebrał Ci skrzydła?
Czemu ta miłość taka podła?
Ku ziemi długo leciałeś,
Ze strachem i w sercu żalem,
Ojca słowa wspomniałeś,
Które były dla Cie darem.
Utraciłeś swą religię…
Nie martw się już, on zapomniał,
Zapomniał, że tak nie może,
Pomyśl, że innym przykład dał
Tragicznym upadkiem w morze.
Odebrano Tobie skrzydła,
Rzucone na Ciebie sidła
Do podłoża tak boleśnie
Utwierdziły serce we śnie.
Pokazałeś Bogu pierwszy,
Krwią splamione nagie plecy,
On też już skrzydeł nie dzierży,
Jak ty ma splamione plecy.
On utracił swą religię...