Nie odstępujesz ode mnie na krok, dzień w dzień
Próbowałem uciec, biegłem nocą ciemną przed siebie
Towarzyszem był mi księżyc i blask gwiazd na niebie
Cichy powiew wiatru i delikatny szum drzew
Dopiero wśród tej nocnej ciszy usłyszałem zew
Na początku cichutki, jakby nieśmiały i zawstydzony
Jednak z każdą chwilą śmielszy, niestrudzony
Wciąż swoim głosem do mnie przemawia
Czekaj! Chwila… Ten głos coś sprawia
Drgają kąciki mych ust i unoszą się w górę
Dumnie podnosi się głowa, patrząc w chmurę,
Która tak beztrosko podróżuje po nocnym sklepieniu
Odpowiada ona w zupełności mojemu łaknieniu
Ten tajemniczy głos rozwiał mglę wokół mnie
I teraz z każdym nadchodzącym dniem
Ruszam w daleką podróż razem z moim cieniem